Wyszukaj publikacje zawierające tekst: |
wersja do druku |
Grozi nam lawina nieuzasadnionych bankructw. |
Grozi nam lawina nieuzasadnionych bankructw Obowiązujące od 1 października 2003 r. nowe prawo upadłościowe i naprawcze zawiera wadliwą definicję niewypłacalności dłużnika. Z tego powodu sądy gospodarcze mogłyby już dziś ogłosić upadłość większości przedsiębiorstw w Polsce - paradoksalnie także tych, które są w doskonałej kondycji finansowej. Musiałyby wręcz to uczynić, w zasadzie w każdym przypadku, gdyby wpłynął prawidłowy pod względem formalnym wniosek w sprawie. Art. 10 prawa upadłościowego i naprawczego (dalej: puin) stwierdza: "Upadłość ogłasza się w stosunku do dłużnika, który stał się niewypłacalny". Ową niewypłacalność definiuje z kolei art. 11 pkt 1 puin: "Dłużnik jest niewypłacalny, jeżeli nie wykonuje swoich wymagalnych zobowiązań". Natomiast art. 12 pkt 1 stanowi: "Sąd może oddalić wniosek o ogłoszenie upadłości, jeżeli opóźnienie w wykonaniu zobowiązań nie przekracza trzech miesięcy, a suma niewykonanych zobowiązań nie przekracza 10 proc. wartości bilansowej przedsiębiorstwa". Z treści cytowanych przepisów wynika całkowicie jednoznacznie, iż sąd nie może oddalić wniosku o upadłość (czyli jest zobowiązany ją ogłosić), gdy: • dłużnika obciążają niewykonane, wymagalne zobowiązania starsze niż 3 miesiące, przy czym w tym przypadku bez znaczenia dla rozstrzygnięcia jest ich wartość, • wymagalne zobowiązania wprawdzie nie są starsze niż 3 miesiące, ale mają znaczną wartość (większą niż 10 proc. wartości bilansowej przedsiębiorstwa). W obu wymienionych wypadkach przesłanką do oddalenia wniosku o ogłoszenie upadłości mógłby być jedynie brak wystarczających środków na koszty postępowania upadłościowego. Oczywiste jest, iż wymagalnym zobowiązaniem w rozumieniu ustawy są także niewielkie kwoty figurujące w bilansie dłużnika po stronie zobowiązań, które z jakiegokolwiek powodu nie zostały kontrahentowi zapłacone. Bez znaczenia będzie tu okoliczność, iż dłużnik przez cały czas miał środki na spłacenie zobowiązań, że deklaruje ich spłacenie w każdym momencie, a także jakie okoliczności mogły zapłatę uniemożliwić. Mogą zaistnieć najróżniejsze sytuacje stwarzające przeszkody lub wręcz uniemożliwiające dłużnikowi faktyczne spełnienie przez niego tych niewielkich, lecz wymagalnych świadczeń. Mogą one być całkowicie niezależne od jego woli oraz rzeczywistych możliwości finansowych. W praktyce obrotu gospodarczego łatwo można sobie wyobrazić sytuację, gdy wierzyciel dłużnika zmienia siedzibę bez pozostawienia adresu kontrahentom, likwiduje działalność lub z innego powodu znika, a o drobnej należności po prostu zapomina. W każdym z takich przypadków w ewidencji księgowej dłużnika i w jego bilansie figurować będą wymagalne, przeterminowane zobowiązania. W dużych przedsiębiorstwach tego typu zobowiązania figurują zawsze - aż do ich przedawnienia zgodnego z przepisami prawa. A to prowadzi do wniosku, iż wszystkie te przedsiębiorstwa dokładnie wypełniają ustawową definicję niewypłacalności, co zgodnie z art. 12 puin obliguje sąd do ogłoszenia ich upadłości - jeśli wpłynąłby do sądu stosowny wniosek. Istniejący stan prawny z oczywistych względów nie jest dla sędziów komfortowy. Mogą być bowiem zmuszeni do dokonania wyboru podobnego do wyboru między ospą i cholerą. Decyzja może być bowiem podjęta albo przy zastosowaniu przepisów wadliwego prawa (co w tym wypadku musi prowadzić wprost do absurdu gospodarczego i społecznego szkodnictwa), albo z zachowaniem zdrowego rozsądku i narażeniem się na zarzut orzekania niezgodnie z ustawą. Wydaje się, iż (między innymi) w omawianej kwestii pilna nowelizacja ustawy jest zdecydowanie niezbędna. Mirosław A. Kamiński Autor jest syndykiem, członkiem Stowarzyszenia Praktyków Prawa Upadłościowego i Likwidatorów, rzecznikiem prasowym Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń Syndyków i Likwidatorów |