Wyszukaj publikacje zawierające tekst: |
wersja do druku |
Wynagrodzenia syndyków. Mity i rzeczywistość. |
Wynagrodzenia syndyków. Mity i rzeczywistość. Odkąd Fenicjanie wynaleźli pieniądze zawsze wzbudzały one szczególnie żywe emocje. Wszyscy chętnie interesujemy się dochodami bliźnich, szczególnie tych zamożniejszych i tak pewnie można wytłumaczyć wielką popularność kolejnych edycji publikowanych co roku list najbogatszych Polaków. Z podobnego jak się wydaje powodu, co jakiś czas w prasie pojawiają się sensacyjne doniesienia o gigantycznych i najczęściej w przekonaniu autorów nieuzasadnionych kwotach wynagrodzeń uzyskiwanych przez syndyków w prowadzonych postępowaniach upadłościowych. Wynagrodzenia owe mało, że wygórowane to wypłacane z majątku masy upadłości w oczywisty sposób pomniejszają możliwość odzyskania pieniędzy przez wierzycieli. Wspomniane publikacje najczęściej są powierzchowne, z zasady autorzy nie wykazują w nich ani dokładnej znajomości obowiązujących przepisów ani też stanów faktycznych i uwarunkowań występujących w konkretnych postępowaniach. Z zasady mylą kwoty wnioskowane przez syndyków z faktycznie przyznanymi wynagrodzeniami (a najczęściej bywa między nimi istotna różnica). Nie informują czytelników, że są to kwoty przyznawane za całość trwającego często kilka lat postępowania, że są to wartości brutto, które w rzeczywistości są mniejsze o poniesione koszty uzyskania przychodu, 22% podatek od towarów i usług, podatek dochodowy od osób fizycznych i obowiązkowe składki ZUS. W ten sposób tworzone są mity i utrwalane błędne i szkodliwe społecznie stereotypy. Kim właściwie jest syndyk i na czym polegają jego zadania. Zgodnie z art.156.1. ustawy z 28 lutego 2003 r. prawo upadłościowe i naprawcze (dalej pun) :”Syndyka powołuje się w razie ogłoszenia upadłości obejmującej likwidację majątku upadłego.” Zgodnie z ustawą może nim zostać, dopiero po dokonaniu wyboru i powołaniu przez sąd osoba fizyczna (lub spółka) posiadająca szczególne, wymagane przepisami kwalifikacje formalne. Ze względu na fakt, iż syndyk zawsze obejmuje przedsiębiorstwo upadłego niewydolne ekonomicznie, zadłużone ponad miarę – i dopiero wtedy, gdy profesjonalny zarząd z jego efektywnym zarządzaniem sobie nie poradził, musi on się wykazać najwyższymi kwalifikacjami zawodowymi. Sukces w jego działaniu będzie zależał także od posiadania niezbędnej odporności na stres i umiejętności wygaszenia zawsze realnie istniejących konfliktów z wierzycielami i pracownikami. Według treści art. 173 pun do zadań syndyka w ogólności należy objęcie majątku upadłego, zarządzanie nim, zabezpieczenie go przed zniszczeniem, oraz zabraniem przez osoby postronne, oraz w końcu jego likwidacja (czyli sprzedaż). Nie wolno jednak zapomnieć, iż zawsze, kiedy to tylko możliwe syndyk ma obowiązek ratować przedsiębiorstwo upadłego (art.2 pun). To z kolei zadanie może on zrealizować albo poprzez restrukturyzację niewydolnego przedsiębiorstwa i doprowadzenie do zmiany postępowania upadłościowego obejmującego likwidację majątku upadłego w postępowanie upadłościowe z możliwością zawarcia układu albo poprzez sprzedaż przedsiębiorstwa upadłego w całości (art.316.1. pun). W obu tych przypadkach działając w skrajnie trudnych warunkach musi je nadal w upadłości prowadzić. Pomimo, iż przejął przedsiębiorstwo niewydolne i niewiarygodne dla partnerów gospodarczych ma obowiązek na bieżąco wywiązywać się ze wszystkich świadczeń, tak publiczno prawnych jak i handlowych oraz jak najszybciej doprowadzić je do rentowności. Realizując nałożone ustawą zadania syndyk nie może sobie pozwolić na żaden błąd czy zaniedbanie, bo zgodnie z art.160.3 pun ponosi odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną na skutek nienależytego wykonywania obowiązków i odpowiedzialność ta nie jest w żaden sposób ograniczona – odpowiada całym osobistym majątkiem. Od syndyka wymaga się zatem nie tylko kwalifikacji menadżerskich, wiedzy prawniczej, ale także odwagi. 2.Kiedy i na jakiej podstawie jest ustalane wynagrodzenie syndyka Zgodnie z art. 162.1 pun „Syndyk, nadzorca sądowy i zarządca mają prawo do wynagrodzenia odpowiadającego wykonanej pracy”. Warto w tym miejscu jednak zauważyć, że ocena trudności i wartości wykonanej pracy zależy wyłącznie od suwerennej ale i subiektywnej oceny sądu. Ustawodawca w art.162.2 pun ograniczył jedynie górny pułap tego wynagrodzenia do wartości 5% wartości funduszów masy upadłości lub 40-krotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw (gdy wartość 5% w ocenie sądu jest niewystarczająca dla ustalenia wynagrodzenia), oraz umożliwił jego podwyższenie o 25% - w szczególnie uzasadnionych przypadkach (art.162.5) Ponadto, gdy syndyk prowadzi przedsiębiorstwo upadłego, w przypadkach uzasadnionych nakładem pracy, może otrzymać z tego tytułu dodatkowe wynagrodzenie nieprzekraczające 10% osiągniętego rocznego zysku. Wstępną wysokość wynagrodzenia syndyka określa sąd na jego wniosek, złożony nie wcześniej niż po 2 miesiącach od powołania i po zaopiniowaniu przez sędziego-komisarza, ostateczną po zatwierdzeniu sprawozdania z działalności (art.165.1,2 pun). Na poczet wynagrodzenia końcowego syndyk ma prawo do zaliczek, których łączna wartość nie może przekroczyć 75% przyznanego wstępnego wynagrodzenia (art.166 pun) Istnieje zgoda w doktrynie, iż wynagrodzenie syndyka należy do wynagrodzeń procesowych. Syndyk nie jest związany z sądem, ani z upadłym umową o pracę ani żadną inną umową cywilnoprawną. Nie ma w związku z tym możliwości negocjowania z sądem ani zakresu swoich obowiązków, ani kwoty należnego za ich wykonanie wynagrodzenia. Sąd w pełnym składzie ustalając wynagrodzenie syndyka nie jest w żadnej mierze związany, ani wnioskiem syndyka, ani nawet załączoną do wniosku opinią sędziego-komisarza. Na postanowienie w przedmiocie wynagrodzenia przysługuje zażalenie. Jak wynika z cytowanych wyżej przepisów wyznaczony postanowieniem sądu syndyk jest zobowiązany do wykonania skomplikowanej, trudnej i odpowiedzialnej pracy nie posiadając żadnej wiedzy jakiego wynagrodzenia w zamian może się spodziewać. Taką wiedzę – jedynie przybliżoną może uzyskać dopiero po przyznaniu mu wstępnego wynagrodzenia, czasem fakt taki ma miejsce po kilku a czasem po kilkunastu miesiącach pracy. Podejmując się wykonywania funkcji, syndyk nie ma ponadto żadnej gwarancji, że w ogóle jakiekolwiek wynagrodzenie faktycznie otrzyma. Czasem zdarza się, iż nie uzyska nawet zwrotu własnych wydatków, które musiał ponieść w pierwszej fazie postępowania. Gdy dokumenty przedłożone przez dłużnika albo jego wyjaśnienia w postępowaniu w przedmiocie ogłoszenia upadłości są nie całkiem rzetelne bywa, iż na ich podstawie sąd ogłosi upadłość nie mając możliwości dostrzec negatywnej przesłanki opisanej w art. 13 pun – gdy w rzeczywistości majątek dłużnika nie wystarcza nawet na pokrycie kosztów postępowania. W takich okolicznościach kosztów trwającego kilka miesięcy postępowania (do jego umorzenia) nie pokrywa, jak chyba być powinno skarb państwa, lecz faktycznie czyni to syndyk z własnej kieszeni. Dyskusje na temat trafności przepisów regulujących kwestię wynagrodzeń syndyków trwają od zawsze. Nie zmieniła tego stanu rzeczy ani obowiązująca od kilku lat ustawa prawo upadłościowe i naprawcze ani wcześniejsze nowelizacje Rozporządzenia Prezydenta RP z 24 X 1934 r.(prawa upadłościowego). W ocenie krytyków obowiązującej regulacji, przepisy umożliwiające ustalanie wynagrodzenia syndyka dopiero w końcowej fazie postępowania upadłościowego nie są trafne, ponieważ niedopuszczalne jest by ktokolwiek pracował kilka lat nie wiedząc przez ten czas, na jakie wynagrodzenie za pracę może liczyć. Zajęcia syndyka nie sposób wykonywać w sposób odpowiedzialny jako dodatku do innej pracy. Jak każdy, by móc utrzymać i siebie i rodzinę, syndyk potrzebuje regularnych dochodów. Możliwość przyznania zaliczek, za każdym razem na podstawie postanowienia sędziego-komisarza wydanego po rozpoznaniu wniosku syndyka i w wysokości jaką sędzia-komisarz uzna za właściwą w zasadzie problemu tego nie rozwiązuje. Może zatem ustawodawca powinien umożliwić wypłacanie zaliczek w terminach comiesięcznych bez konieczności każdorazowego rozpoznawania wniosku syndyka i wydawania postanowienia, albo rzeczywiście zamiast wynagrodzenia za całość postępowania należałoby przyznawać miesięczne. Zwolennicy obowiązujących przepisów chętnie posługują się argumentem, iż tylko wynagradzanie syndyków za całość postępowania może ich zmotywować do jak najszybszego i najsprawniejszego prowadzenia postępowań i nie przedłużania ich ponad potrzebę. Jak się wydaje, niezależnie od tego który system uznaje się za lepszy warto chyba byłoby podjąć próbę zobiektywizowania kryteriów oceny faktycznej trudności i rzeczywistego wkładu pracy syndyka w każdym postępowaniu upadłościowym. Jak się wydaje rozsądne byłoby także uwzględnienie w przepisach o wynagrodzeniu syndyka innych istotnych okoliczności, które także w sposób oczywisty winny mieć wpływ na jego wysokość: 1. poziomu osobistego ryzyka finansowego ponoszonego przez syndyka a związanego z odpowiedzialnością odszkodowawczą, które oczywiście jest tym większe im większa jest wartość masy upadłości, Oczywiste jest, iż zarządzając wielomilionowym majątkiem o skomplikowanej strukturze syndyk ponosi relatywnie większą odpowiedzialność za swoje decyzje, niż w przypadku majątku niewielkiego. Taka zwiększona odpowiedzialność w przypadku zarządzania wielkimi firmami w oczywisty sposób skutkuje zdecydowanie większymi wynagrodzeniami menadżerów. Nie ma żadnego powodu by w przypadku przedsiębiorstwa upadłego było inaczej. 2. skuteczności w podejmowanych działaniach restrukturyzacyjnych bądź w doprowadzeniu do szybkiej sprzedaży przedsiębiorstwa upadłego w całości – w obu przypadkach ewidentnym sukcesem syndyka jest uratowanie bytu ekonomicznego przedsiębiorstwa. Ani treść przepisów, ani praktyka sądowa nie wytworzyła jak dotąd żadnego mechanizmu wynagrodzenia syndyka za sukces, którym jest niewątpliwie szybkie i sprawne uzdrowienie przedsiębiorstwo upadłego i doprowadzenie w perspektywie do zawarcia układu z wierzycielami albo uratowanie jego bytu ekonomicznego poprzez sprzedaż przedsiębiorstwa w całości. Zamiast zasłużonej, jak się wydaje premii za sukces, w takim przypadku najczęściej syndyka spotyka kara w postaci przyznania mu bardzo niskiego wynagrodzenia, uzasadnionego właśnie krótkotrwałością postępowania. W kręgu aktywnych zawodowo syndyków od dawna pojawia się postulat by ustawodawca w prawie upadłościowym i naprawczym poza ograniczeniem górnej granicy wynagrodzeń możliwych do przyznania syndykom określił w nim także granicę dolną. Do dyskusji jest jej wysokość. Takie minimalne wynagrodzenie, w ustalonej przepisami wysokości, winno być przyznawane w każdym przypadku, gdy w trakcie postępowania upadłościowego okaże się, iż brak jest w masie środków na koszty postępowania, w tym na wynagrodzenie syndyka. Wynagrodzenie to winno być zasądzane od skarbu państwa i przez skarb państwa wypłacane. W takich okolicznościach nikt przecież nie zwalnia syndyka z wykonania obowiązków (zamieszczenia obwieszczeń, zlecenia wycen, dozorowania majątku itp.) i brak jest uzasadnienia, by miał on finansować zadania wymiaru sprawiedliwości z własnej kieszeni. Mirosław A. Kamiński Autor jest syndykiem, członkiem Stowarzyszenia Praktyków Prawa Upadłościowego i Likwidatorów, rzecznikiem prasowym Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń Syndyków i Likwidatorów |