Kontakt
Ireneusz Kaczorek aka@syntrio.waw.pl
Mirosław Kamiński m.a.kaminski@syntrio.waw.pl
Biuro Syndyka
Marzena Borysiak
biuro@syntrio.waw.pl
|
|
|
O nas
Strona internetowa, którą zdecydowali się Państwo odwiedzić w całości poświęcona jest problemom przedsiębiorstwa w kryzysie. Ów kryzys czasem udaje się opanować poprzez sanację, postępowanie naprawcze lub układ z wierzycielami, czasem kończy się upadłością.
Stronę stworzyło trzech aktywnych zawodowo, stale współpracujących ze sobą syndyków z Warszawy: Ireneusz A. Kaczorek, Mirosław A. Kamiński i Dariusz L. Siewicz.
Na jej łamach chcemy podzielić się naszymi doświadczeniami i poglądami, o których będziemy pisać ale nie ukrywamy, iż przy okazji chcemy dowiedzieć się jak z licznymi problemami w postępowaniach upadłościowych radzą sobie koledzy. Deklarujemy także, iż chętnie odpowiemy na pytania nurtujące przedsiębiorców, którzy popadli w kłopoty. Być może w takim przypadku upadłości jeszcze da się uniknąć.
Na stronie będziemy zamieszczać systematycznie nasze oferty dotyczące sprzedaży majątku objętego masą upadłości w prowadzonych postępowaniach, a także ciekawe propozycje ewentualnej współpracy w ramach działalności gospodarczej kontynuowanej w upadłości.
|
|
|
|
|
|
Publikacje
Wyszukaj publikacje zawierające tekst:
| |
wersja do druku | Pełniący funkcję publiczną to nie zleceniobiorca. | Rzeczpospolita z dnia 01.03.2005r. | Pełniący funkcję publiczną to nie zleceniobiorca
Po kilku miesiącach oczekiwania, licznych pismach podatników - syndyków, długotrwałej dyskusji na łamach prasy, w końcu na skutek złożonej przez posła na sejm – Grzegorza Tuderka (SLD) interpelacji w sprawie podatku VAT od wynagrodzeń syndyków Ministerstwo Finansów zajęło wreszcie oficjalne stanowisko.
Jak doniosła Rzeczpospolita w tekście zatytułowanym:„Syndyk podatnikiem” zamieszczonym 13 stycznia 2004 r. na stronie C1 cytując główne tezy interpretacji za pismem Podsekretarza Stanu do Dyrektorów Izb Skarbowych „Syndycy prowadzą samodzielną działalność gospodarczą w rozumieniu ustawy o podatku od towarów i usług. Wykonywane przez nich czynności nie są więc wyłączone z opodatkowania VAT”.
Za przyjęciem takiego stanowiska w ocenie Ministerstwa Finansów przemawia „chociażby fakt posiadania przez syndyków licencji, czy stała gotowość do podjęcia czynności”, co miałoby świadczyć o „zamiarze wykonywania przez nich działalności gospodarczej w sposób częstotliwy”.
Ponadto, według Ministerstwa Finansów „pomiędzy sądem upadłościowym a syndykiem nie istnieje również stosunek prawny, o którym mowa w art.15 ust. 3 pkt. 3 ustawy z 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług, w zakresie odpowiedzialności za powierzone funkcje”.
„Sąd nie jest związany z syndykiem więzami tworzącymi stosunek prawny, jaki istnieje pomiędzy zlecającym a zleceniobiorcą w zakresie wynagrodzenia, warunków pracy oraz odpowiedzialności zleceniodawcy, o którym mowa w art.15 ust.3 pkt.3 ustawy z 11 marca 2004 r…”
W związku z powyższym według wykładni Ministerstwa Finansów syndyk od swojego wynagrodzenia powinien VAT zapłacić na zasadach ogólnych (art. 8 ust 1. i art.15 ust.1).
Nie może dziwić, iż Ministerstwo Finansów potrzebowało blisko pół roku na „wypracowanie” odpowiedzi na liczne pytania podatników, organizacji i posłów w sprawie, w postaci obowiązującej organy podatkowe wykładni, ani też, że wykładnia ta zawiera zarówno błędy logiczne jak i merytoryczne a w związku z tym rodzi kolejne wątpliwości.
Z dokładnej lektury ustawy z 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług niewątpliwie można dojść do jedynego logicznego wniosku. Ustawodawca tworząc ustawę o VAT, po raz kolejny zresztą, o tak małej grupie zawodowej, jaką są w istocie syndycy, po prostu zapomniał. W efekcie tego ewidentnego zaniedbania szczególny stosunek prawny, jaki powstaje poprzez powołanie syndyka postanowieniem przez sąd upadłościowy po prostu nie daje się zakwalifikować do żadnej grupy podatników VAT wymienionych w ustawie.
Syndyk nie jest osobą fizyczną prowadzącą działalność gospodarczą- przedsiębiorcą, lecz po prostu osobą fizyczną, którą sąd wyznacza w postanowieniu o ogłoszeniu upadłości i bezspornie pełni w tym postępowaniu funkcję organu postępowania o charakterze publicznoprawnym. W tej kwestii w doktrynie i piśmiennictwie przedmiotu wątpliwości nie istnieją.
Powołania syndyka zdecydowanie nie da się zakwalifikować jako zawarcia, choćby dorozumianej, zgodnej z definicją kodeksu cywilnego umowy zlecenia, czy umowy o dzieło. Takiej kwalifikacji przeczą wszelkie istotne cechy powstającego w tym przypadku stosunku prawnego. Sąd wyznacza syndyka, żadnych czynności mu nie zlecając (syndyk wykonuje dyspozycje ustawy prawo upadłościowe i naprawcze), określa wynagrodzenie, ale go nie wypłaca – wypłacane jest ono z funduszów masy upadłości. Działalności syndyka nie można także uznać za pozarolniczą działalność gospodarczą, ani też za działalność wykonywaną osobiście.
Do zawarcia umowy zlecenia konieczna byłaby wyrażona w formie oświadczenia wola każdej ze stron; sąd wyznaczając syndyka nie musi go nawet o zdanie pytać, mało tego, może go wyznaczyć nawet wbrew jego woli.
Do zaliczenia jakiejkolwiek aktywności zawodowej do pozarolniczej działalności gospodarczej lub działalności wykonywanej osobiście także konieczne byłoby uprzednie wyrażenie woli przez zainteresowanego, musiałby on mieć bowiem swobodę podejmowania, prowadzenia i zaprzestawania prowadzenia takiej działalności.
Wbrew bezpodstawnym twierdzeniom Ministerstwa Finansów żaden z syndyków w Polsce jak na razie nie posiada licencji, Ministerstwo nie zauważyło, iż ustawa nakładająca taki obowiązek jeszcze nie powstała. Posiadanie licencji nie może być wobec tego przesłanką do oceny, iż „działalność gospodarcza syndyka jest prowadzona w sposób częstotliwy”. Syndykiem zostaje się po powołaniu jedynie w konkretnym postępowaniu. Fakt wpisania na listę syndyków – jak to ma miejsce faktycznie aktualnie czy posiadania licencji – ewentualnie w przyszłości, poświadczyć może jedynie o posiadaniu przez niego wymaganych prawem kwalifikacji do pełnienia funkcji, nie dając mu jednocześnie żadnej gwarancji wyznaczenia, ani też możliwości zgłoszenia sądowi roszczenia o powołanie do pełnienia funkcji.
Ogłoszona na stronach internetowych Ministerstwa Finansów interpretacja, będąca w istocie kolejną niespójną z innymi ustawami protezą prawną, mało, że żadnych wątpliwości nie rozwiała to już spowodowała powstanie kolejnych.
Syndyków, którzy dostrzegając wprawdzie brak sensu, logiki i podstaw prawnych wspomnianej interpretacji usiłowali już z ostrożności wypełnić dyspozycję Ministra Finansów i zgłosili się do Urzędów Skarbowych spotkała tam kolejna nieprzyjemna niespodzianka. Aby zarejestrować się jako podatnicy VAT próbowali złożyć stosowny druk rejestracyjny VAT R. Zostali odesłani do Burmistrza Gminy w celu uprzedniego obowiązkowego zgłoszenia faktu prowadzenia działalności gospodarczej, bo VAT R jest dla przedsiębiorców. Tam dowiedzieli się z kolei, iż nie mogą prowadzić działalności gospodarczej polegającej na wykonywaniu funkcji syndyka, bo taka działalność w obowiązującej klasyfikacji działalności nie istnieje. Zaproponowano im zarejestrowanie ewentualnie jakiejś innej działalności, takiej, która akurat jest.
Jeżeli ewentualnie Minister Finansów wyda kolejną interpretację lub instrukcję, która umożliwi zarejestrowanie działalności gospodarczej polegającej na pełnieniu funkcji syndyka wtedy prawdopodobnie syndycy popadną w konflikt z sądem, a to ze względu na zapisy ustawy prawo upadłościowe i naprawcze. Sąd bowiem nie ma bynajmniej możliwości wyznaczyć na funkcję syndyka osoby fizycznej prowadzącej działalność gospodarczą – przedsiębiorcy, lecz osobę fizyczną – podmiot prywatny.
Sytuacja w aktualnym stanie prawnym wydaje się nie mieć żadnego dobrego rozwiązania. Syndyk nie może jednocześnie prowadzić działalności gospodarczej i jednocześnie jej nie prowadzić, oczywiście nie może także wykonywać zlecenia, którego nikt mu nie dał. Bezprzedmiotowe wydają się w związku z tym także rozważania na temat istoty więzów prawnych między stronami umowy zlecenia, która nigdy nie została zawarta, czy ocena (błędna zresztą), kto za czynności syndyka ponosi odpowiedzialność.
Każdy błąd czy niedopatrzenie ustawodawcy daje się naprawić. Zamiast jednak podejmować rozpaczliwe próby interpretacji sprzecznych przepisów, które się logicznie pogodzić nie dają, wydaje się, iż lepiej byłoby ten błąd uczciwie wskazać i niezwłocznie zaproponować zmianę przepisów, która go wyeliminuje.
Do czasu poprawienia ustawy (ustaw) jedynym możliwym i rozsądnym rozwiązaniem wydaje się podjęcie przez Ministra Finansów decyzji o czasowym zaniechaniu poboru podatku VAT od wynagrodzeń syndyków, chociażby z ważnych względów społecznych.
To Minister Finansów z pewnością uczynić może, tylko czy zechce?
Mirosław A. Kamiński
Autor jest syndykiem, członkiem Stowarzyszenia Praktyków Prawa Upadłościowego i Likwidatorów, rzecznikiem prasowym Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń Syndyków i Likwidatorów | |