oferty sprzedazy postepowania upaslosciowe publikacje pytania i odpowiedzi

Kontakt

Ireneusz Kaczorek
aka@syntrio.waw.pl

Mirosław Kamiński
m.a.kaminski@syntrio.waw.pl

Biuro Syndyka
Marzena Borysiak
biuro@syntrio.waw.pl

O nas

Strona internetowa, którą zdecydowali się Państwo odwiedzić w całości poświęcona jest problemom przedsiębiorstwa w kryzysie. Ów kryzys czasem udaje się opanować poprzez sanację, postępowanie naprawcze lub układ z wierzycielami, czasem kończy się upadłością.
Stronę stworzyło trzech aktywnych zawodowo, stale współpracujących ze sobą syndyków z Warszawy: Ireneusz A. Kaczorek, Mirosław A. Kamiński i Dariusz L. Siewicz.
Na jej łamach chcemy podzielić się naszymi doświadczeniami i poglądami, o których będziemy pisać ale nie ukrywamy, iż przy okazji chcemy dowiedzieć się jak z licznymi problemami w postępowaniach upadłościowych radzą sobie koledzy. Deklarujemy także, iż chętnie odpowiemy na pytania nurtujące przedsiębiorców, którzy popadli w kłopoty. Być może w takim przypadku upadłości jeszcze da się uniknąć.
Na stronie będziemy zamieszczać systematycznie nasze oferty dotyczące sprzedaży majątku objętego masą upadłości w prowadzonych postępowaniach, a także ciekawe propozycje ewentualnej współpracy w ramach działalności gospodarczej kontynuowanej w upadłości.

Publikacje

Wyszukaj publikacje zawierające tekst:
 
wersja do druku
Nielegalna kontrola NIK w postępowaniach upadłościowych.
Prawo europejskie w praktyce nr 9 2006r.
Nielegalna kontrola NIK w postępowaniach upadłościowych

Nie ograniczajmy się. Niech nam tę ścianę postawią, ale my się nie ograniczajmy!

W ostatnich dniach sierpnia br. Najwyższa Izba Kontroli wszczęła kompleksową kontrolę będących w toku postępowań upadłościowych licznych przedsiębiorstw państwowych oraz spółek z kapitałem skarbu państwa.
Owa kontrola została zaplanowana wspólnie przez NIK i Komisję do Spraw Kontroli Państwowej jeszcze u schyłku poprzedniej, IV Kadencji Sejmu.
Do syndyków upadłości przedsiębiorstw państwowych zgłosili się więc inspektorzy kontroli państwowej, wyposażeni w upoważnienia do przeprowadzenia kontroli „gospodarowania majątkiem przedsiębiorstw państwowych oraz spółek działających z udziałem Skarbu Państwa w toku postępowań upadłościowych”.

Jak się jednak szybko okazało, deklarowany w przedstawionych syndykom oficjalnych, ponumerowanych i podpisanych przez Dyrektora Departamentu Gospodarki i Prywatyzacji upoważnieniach cel i zakres kontroli nie jest wcale tożsamy z celem wprawdzie zupełnie nieoficjalnym, ale faktycznie inspektorom zleconym. Wszystko na to wskazuje, iż ten z kolei jak najdłużej miał pozostać najściślejszą tajemnicą Najwyższej Izby Kontroli.

Zastosowanej w tym przypadku metody postępowania Najwyższej Izby Kontroli, właściwej, jak się wydaje bardziej dla Centralnego Biura Śledczego czy Agencji Wywiadu nie sposób zrozumieć bez wnikliwego przestudiowania dwóch dokumentów: stenogramu z posiedzenia sejmowej Komisji do Spraw Kontroli Państwowej z dnia 7 lipca 2005 r. oraz przekazanej wszystkim inspektorom zaangażowanych w tę kontrolę instrukcji, co i w jaki sposób faktycznie mają kontrolować. Po zapoznaniu się z tymi dokumentami wszystko staje się jasne.

Uprawniona też wydaje się teza, iż treść oficjalnego upoważnienia ma w oczywisty sposób stanowić jedynie zasłonę dymną dla prawdziwego celu kontroli NIK. Owa zasłona miała zapewnić uniknięcie zbyt szybkiej negatywnej reakcji ze strony Krajowej Rady Sądownictwa i (lub) Ministra Sprawiedliwości na podjęte działania kontrolne.

Taka reakcja nastąpiłaby zapewne natychmiast, gdyby faktyczny zakres kontroli – wyłączona prawnie z zakresu uprawnień kontrolnych NIK sfera postępowań sądowych, którym przecież jest każde postępowanie upadłościowe został w upoważnieniach oficjalnie ujawniony.
Jak wynika z treści powołanego wcześniej stenogramu z posiedzenia Komisji do Spraw Kontroli Państwowej autorom pomysłu – przede wszystkim posłom, ale i władzom NIK taka negatywna reakcja specjalnie by nie przeszkadzała, o ile tylko nastąpiłaby już po fakcie.

Zgłoszony przez Komisję Ustawodawczą Sejmu IV Kadencji do Komisji do Spraw Kontroli Państwowej temat kontroli NIK brzmiał dokładnie: „Działania syndyków masy upadłościowej spółek Skarbu Państwa i spółek z udziałem Skarbu Państwa powyżej 50%”.
Obecny na posiedzeniu (7 lipca 2005 r.) dyrektor departamentu NIK Bogusław Mozga poinformował posłów o istniejących wątpliwościach natury prawnej, co do żądanego zakresu kontroli NIK, wskazując, iż proces upadłościowy podlega nadzorowi sądu, podobnie jak działalność syndyków nadzorowi sędziów-komisarzy.
Poinformował także posłów, iż w okresie ostatniego półtora roku NIK prowadziła trzy kontrole z obszaru działalności władzy sądowniczej i „z kontroli na kontrolę nasilał się opór ze strony władzy sądowniczej”.
W opinii wiceprezesa NIK Piotra Kownackiego, przy okazji kolejnych kontroli dotyczących oświadczeń majątkowych sędziów i prokuratorów „ nasi partnerzy (sędziowie i prokuratorzy, przyp. aut.) byli bardziej czujni” i w efekcie Minister Sprawiedliwości wydał polecenie prokuratorom, zaś Krajowa Izba Sądownicza sędziom, by nie poddawali się kontroli.
W przedmiocie postulowanej przez posłów kontroli postępowań upadłościowych wiceprezes Piotr Kownacki „dopuścił możliwość, że podobny opór wystąpi także w tym przypadku”.

Posłowie, nie po raz pierwszy zignorowali należącą do podstawowych standardów w każdym demokratycznym państwie kardynalną konstytucyjną zasadę trójpodziału władzy, uważając się nieskromnie za władzę najważniejszą. Tym razem jednak próbę podważenia niezawisłości sądów posłowie podjęli wspólnie i w porozumieniu, żeby nie powiedzieć w zmowie z Najwyższą Izbą Kontroli – naczelnym organem kontroli państwowej – powołanej w końcu między innymi do badania legalności działania organów administracji rządowej.

Warto wspomnieć, iż Komisji do Spraw Kontroli Państwowej w sejmie poprzedniej, IV Kadencji przewodniczył poseł Ludwik Dorn (PiS), zaś tytułowe zdanie artykułu jest dokładnym cytatem wypowiedzi posła Andrzeja Markowiaka (PO) ze stenogramu komisji z 7.07.2005 r.
Pełny stenogram z posiedzenia komisji dostępny jest na oficjalnej stronie internetowej Sejmu, instrukcja kontroli postępowań upadłościowych ze względu na swą poufność według wypowiedzi rzecznika prasowego NIK dostępna być może dopiero po zakończeniu kontroli.

W bulwersującej środowisko prawników i jak wszystko wskazuje wątpliwej co do legalności sprawie kontroli NIK w trwających postępowaniach upadłościowych w końcu oficjalnie wypowiedział się w mediach Sławomir Grzelak – wicedyrektor Departamentu Gospodarki, Skarbu Państwa i Prywatyzacji NIK, (Wojciech Cieśla, PRAWO Posłowie chcą kontrolować pracę syndyków. Upadłość czyli haczyk na niezawisłość, Rzeczpospolita z 12 września 2006 r. oraz Miłosz Marczuk, Rozmawiamy ze Sławomirem Grzelakiem. NIK skontroluje syndyków, Gazeta Prawna, 7 września 2006 r.). I wiele nie wyjaśnił.
Cytowaną przez Rzeczpospolitą wypowiedź dyrektora: „kontrolowanie syndyków nie jest ingerencją w ich działalność. Chcemy jedynie wiedzieć, co się dzieje z majątkiem w państwowych firmach, które upadły” można by uznać za bliską prawdy jedynie w pierwszej jej części.

Syndycy, z wyjątkiem bardzo nielicznych przypadków, stanowiących może ułamek procenta w liczbie toczących się postępowań nie mają w rzeczywistości powodu by jakiejkolwiek kontroli się obawiać. Nie są szczęśliwi z żadnych długotrwałych kontroli z powodów podobnych jak np. przedsiębiorcy. Faktem jest także, iż kilkumiesięczna wszechstronna kontrola, w sytuacji, gdy często nie mają już oni komu zlecić przygotowywania wielu żądanych dokumentów pracy im oczywiście nie ułatwia. Wymagany udział w czynnościach, tłumaczenie inspektorom licznych zawiłości procedur upadłościowych oczywiście musi zabrać syndykom wiele czasu i musi także odciągać ich od innych pilnych obowiązków. Co do drugiej części cytowanej wypowiedzi – wskazującej na deklarowany publicznie a nie faktyczny zakresu kontroli NIK dyrektor Grzelak niestety wyraźnie mija się z prawdą. Przekazana przez NIK wszystkim inspektorom bardzo dokładna poufna instrukcja każe im badać miedzy innymi takie sprawy jak posiadane przez syndyków kwalifikacje do pełnienia funkcji (według obowiązującego stanu prawnego wyłączne kompetencje do ich oceny posiadają Prezesi właściwych Sądów Okręgowych), wysokość przyznanych syndykom wstępnych i ostatecznych wynagrodzeń (wynagrodzenia w postępowaniach upadłościowych przyznają syndykom postanowieniami sądy w trzyosobowym składzie), okoliczność ewentualnej zwłoki w stawieniu się syndyka w siedzibie upadłego po wydaniu postanowienia o ogłoszeniu upadłości czy choćby zachowania właściwych procedur przy sprzedaży majątku (te działania, jak zresztą wszystkie inne działania syndyka podlegają stałej kontroli i nadzorowi sędziów-komisarzy).
W wykonaniu ustawowego nadzoru nad działaniami syndyka sędzia-komisarz na podstawie art.152 ust.1 prawa upadłościowego i naprawczego (dalej puin) „kieruje tokiem postępowania upadłościowego, sprawuje stały nadzór nad czynnościami syndyka (wszystkimi, przyp. aut.) nadzorcy sądowego i zarządcy, oznacza czynności, których syndykowi, nadzorcy sądowemu albo zarządcy nie wolno wykonywać bez jego zezwolenia lub zgody rady wierzycieli, jak również zwraca uwagę na popełnione przez nich uchybienia”.
Ze swych czynności, w wyznaczonych przez sędziego-komisarza terminach, nie rzadziej niż co trzy miesiące syndyk składa pisemne sprawozdania.
Nie można zatem zgodzić się także z kolejną tezą wypowiedzi dyrektora Grzelaka, też dla Rzeczpospolitej, iż kontrolując postępowania upadłościowe NIK nie narusza autonomiczności sądów, bo nie bada zasadności orzeczeń sądowych. Otóż w oczywisty sposób bada.
Jeżeli dyrektor Grzelak twierdzi, iż NIK kontroluje działania syndyka pod względem ich zgodności z prawem i postanowieniami sędziego-komisarza to w istocie faktycznym podmiotem kontroli jest obok syndyka także sędzia-komisarz, pod względem zgodnego z ustawą wywiązania się z obowiązku nadzoru nad tymi działaniami. Oczywistym jest wobec tego, że ocenie NIK właśnie pod względem zasadności musiałyby podlegać wydane przez sędziego-komisarza (mającego na podstawie art.154 puin kompetencje sądu upadłościowego) wszystkie jego postanowienia o zatwierdzeniu sprawozdań z czynności syndyka.
Oczywiście taką kontrolę można sobie wyobrazić, jednak tylko w przypadku jeżeli taki właś1)nie zakres zostałby ujawniony w przedstawianych przez inspektorów NIK upoważnieniach do kontroli.
Tylko najpierw większość sejmowa musiałaby zmienić Konstytucję.

Mirosław A. Kamiński
Autor jest syndykiem, członkiem Stowarzyszenia Praktyków Prawa Upadłościowego i Likwidatorów, rzecznikiem prasowym Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń Syndyków i Likwidatorów

SYNTRIO - Doradztwo dla firm w kryzysie.